niedziela, 28 czerwca 2015

Rozdział dwudziesty trzeci



Rankiem czarodziejka poszła zobaczyć do Momo. Przywitała się z nią i dała jej jedzenia.
-Dlaczego muszę tu siedzieć nie mogę wychodzić? - Spytała się dziewczynka.
-Nie możesz wychodzić ponieważ, jeszcze nikt cię nie zna i jak by cię zobaczyli to ludzie pewnie gadali by, że mam z kimś dziecko.-Odpowiedziała Kiamenita.
-Aha.
Wojowniczka widziała smutek w oczach Momo dlatego poszła do swojego męża.
-Mam małe pytanie? - Powiedziała czarodziejka.
-Jakie pytanie?- Rzekł Salchia.
-Chciałbyś mieć dziecko?
-Dziecko! No jasne, że bym chciał.
-To zaczekaj tu chwilkę.
Kiamenita pobiegła po Momo złapała ja za rękę i przyprowadziła do Salchi.
Król gdy ujrzał dziewczynkę uklęknął i ją przytulił z całej siły. Po chwili poleciała mu mała łza z oka.
-Niech mnie pan puści. - Powiedziała Momo.
Salchia puścił dziewczynkę otarł łzę z oka i usiadł wygodnie w fotelu. Kiamenita z uśmiechem na twarzy spytała się:
-Może Momo zostać?
Król kiwną głową że, może zostać. Czarodziejka wzięła dziewczynkę na krótki spacer po planecie. Pokazała jej pole z marchwią, plac na którym ćwiczą wojownicy, stajnie z końmi i oprowadziła ją po ogrodach. Dziewczynka była zmęczona dlatego wojowniczka zabrała ją do sypialni w której spała. Następnie wyciągnęła papiery dotyczące Cimero i zaczęła je przeglądać. Wiele z nich było nie wypełnione. Kiamenita chciała się spytać czy może je wypełnić ale się nie pytała ponieważ zorientowała się, że jest królową i nikt nie może jej nic zrobić. Gdy wypełniła papiery postanowiła nie stać bezczynnie i pomóc planecie.  Kazała wezwać do zamku najlepszych architektów i budowlańców.  Chciała wybudować nowe zakłady pracy żeby każdy miał prace i żeby dobrze zarabiał. Wojowniczka także razem z służbą rozniosła jedzenie dla każdego. Mieszkańcy byli bardzo zadowoleni i wdzięczni każdy z nich rozmawiał z czarodziejką o tym, że godnie postąpiła zostać królowa w tak młodym wieku. Ludzie mówili, że Kiamenita będzie bardzo dobrą królową. Po roznoszeniu jedzenia wojowniczka wskazała budowlańcom gdzie maja zacząć budować: szkołę, szpital, restaurację, kawiarnie i różne urzędy pracy. Zmęczona wróciła do domu i poszła spać przez dłuższy czas nie mogła usnąć lecz zamknęła oczy i usnęła. Rankiem  zjadła śniadanie z swoim mężem i Momo. Później szybko pobiegła do magicznej krainy. Wchodząc przywitał ją ucieszony jeląż. Kiamenita przytuliła sie do niego i poszła do zakonu. W zakonie nikt nie przywitał jej wszyscy byli źli na wojowniczkę.
-Dlaczego jesteście na mnie źli?- Spytała się czarodziejka.
-Bo po mimo próśb królowej żebyś nie szła z magicznej krainy to ty i tak poszłaś.- Powiedziała jedna z członkiń zakonu.
-Aha dobrze przekażcie królowej że tu byłam.
Wojowniczka opuściła raj była mocno wkurzona żeby wyładować złość zaczęła ćwiczyć z innymi wojownikami. Kiamenita strasznie była zmęczona bo ćwiczeniach ale i tak była nadal wkurzona. Zdała sobie sprawę, że nie ma po co się gniewać na królową. Wiedziała, że obie są winne ponieważ, gdyby czarodziejka posłuchała kobiety to by nie było żadnego zajścia ale gdyby królowa kazała wyjść z magicznej krainy to by wojowniczka nie była wkurzona.
Kiamenita usnęła na placu treningu.

     





sobota, 6 czerwca 2015

Informacja nr 4



Ślub Kiamennity i Salchia odbył się mniej więcej tak:
Wszyscy obywatele Cimero przybyli do kościoła i zajęli swoje miejsca. Następnie wszedł Salchia ubrany w królewską odświętną szatę i stanął obok ołtarza gdzie czekał już mnich który udzielał ślubu. Po kilku minutka w progu kościoła stała Kiamenita w swojej pięknej białej sukni. Jej rękę trzymał ojciec z którym doszła do ołtarza. Gdy stali przed Salchią tata wojowniczki oddał mu czarodziejkę. Złapał ich za rękę i udzielił błogosławieństwa. Później usiadł w  wyznaczonym dla niego miejscu. Król i Kiamenita przez cały ślub musieli trzymać się za ręce. Kiedy mnich skończył udzielać ślubu wszyscy łącznie z nowożeńcami wyszli z kościoła. Mieszkańcy rozeszli się do domu z upominkami a król i królowa pojechali na jednym koniu do pałacu. W pałacu zjedli wykwintną kolacje i tańczyli sami kilka godzin. Później król zabrał czarodziejkę na spacer przez ogród.
Myślę, że  dobrze ujęłam każde zdanie z ślubu Kiamenity i Salchia.