wtorek, 22 grudnia 2015

Rozdział dwudziesty piąty



Kiamenita patrzyła się jeszcze przez minutę na tajemniczą chmurę lecz po chwili nieprzejmująca się nią weszła do swojej komnaty i zaczęła przygotowywać się na trening  z innymi wojownikami. Wchodząc do sali w której zazwyczaj trenowała usłyszała straszliwy krzyk dochodzący z zewnątrz. Od razu wybiegła i rozglądając się po planecie usiłowała znaleźć osobę która krzyczy. Po głosie rozpoznała, że jest to kobieta. Po kilku minutowych poszukiwaniach ujrzała na polu marchewkowym krzyczącą kobietę, która była brudna i zmęczona jak to zwykle w czasie pracy. Pokazywała przerażona palcem w niebo. Czarodziejka nie zwracając uwagi na to, że depcze uprawy biegnąć spoglądała na niebo. W pewnym momencie się zatrzymała i z otwartymi ustami patrzyła się w górę. Z tajemniczej chmury zaczęły wylatywać demony i atakować planety wokół Cimero. Demonami dowodziły trzy wiedźmy które miały nadludzką siłę. Czarodziejka wezwała wszystkich przed zamek. Zrobiło się straszne zamieszanie ledwie było słychać słowa wojowniczki. Znamienni rozmawiali pomiędzy sobą na temat demonów i magicznego obłoku. Ognisto włosa nie mogła tego znieść dlatego mocą wiatru podrzuciła się do góry, Zaczęła płonąć i z całej siły krzyknęła:
-CISZA!!!
Tłum umilkł a czarodziejka przemówiła:
-Moi drodzy chodź widzę w waszych oczach strach to macie się nie bać. Wiem wydaje się to wszystko straszne ale damy sobie z tym rade. Wyślę prośbę o pomoc do innych planet żeby przysłali po dwóch najlepszych wojowników. My też musimy pomóc innym. Nasza planeta jeszcze nie jest atakowana ale inne tak. Dlatego proszę zachować spokój i się nie przejmować. Prosiłabym żeby chętni przychodzili do mnie zapisać się do walki. Całą resztę wyślemy do najbezpieczniejszego miejsca w wszech świecie czyli do króla kosmosu. Prosiłabym teraz o rozejście się.
Do Kiamenity zaczęli od razu zgłaszać się mężczyźni i kobiety. Za każdym razem gdy podchodziła kobieta czarodziejka pytała się czy ma dziecko. Gdy okazywało się że ma dziecko odsyłała ją od razu do domu mówiąc żeby nie szła na wojnę tylko opiekowała się dzieckiem. Gdy już nikogo nie było u wojowniczki przeszła do gabinetu ale w drodze zatrzymał ją jeden z mnichów i zaprowadził do swojej komnaty. Wyciągnął z szafy mały kuferek chwile się na niego patrzał a później go otworzył. Z kuferka wyleciał ognik, który przemienił się w płonącego ducha Totamtosa pierwszego króla Cimero stwórcy planety. Totamtos powiedział szybko i dość niewyraźnie:
-Odkryj tajemnicę trzeciego piętra.
Wojowniczka spojrzała na mnicha jej oczy zaczęły płonąć. Zazwyczaj czarodziejka albo płonęła cała albo płonęły jej ręce. Kiamenita otworzyła usta żeby coś powiedzieć ale kapłan pokazał palcem w stronę wyjścia. Czarodziejka bez zastanowienia biegiem gazeli ruszyła na schody prowadzące na trzecie piętro. Schody te były strasznie zakurzone bo nikt ich nie sprzątał gdyż dawni królowie Cimero zakazali na nie wchodzić z obawą, że mogą ujrzeć trzecie piętro. Będąc na szczycie schodów ognisto włosa zatrzymała się i zaczęła myśleć czy aby na pewno ma tam wejść. Objął ją lekki lęk, pierwszy raz tam będzie nie wie do końca co tam jest. Powoli złapała za klamkę od drzwi i je otworzyła. Zaczęły strasznie skrzypieć na cały zamek. Kiamenita usiłowała robić to delikatnie i powoli. Gdy drzwi były w połowie otwarte wojowniczka poczuła lekki odór gnijącego ciała. Serce struchlało jej z przerażenia. Otworzyła w końcu drzwi a za nimi był zwykły korytarz  z przezroczystymi płytkami na podłodze które były zakurzone i lekko szarymi ścianami. Na końcu korytarza stał mały czarny okrągły stoliczek z dwoma krzesełkami. Na stoliku był wazon z uschniętymi różami których płatki spadły na podłogę. Na końcu korytarza było też okno. Po prawej stronie holu były dwie pary drzwi a po lewej stronie drugi korytarz prowadzący do wielkiej sali. Czarodziejka na stoliku ujrzała małe srebrzystobiałe pudełeczko. Podniosła je i otworzyła  a w nim znajdował się stary klucz z przyczepioną karteczką na której pisało "Otworzysz nim wszystkie drzwi".
Wzięła klucz do ręki i otworzyła pierwsze drzwi po prawej stronie. Prowadziły do komnaty. Nie różniła się niczym od pozostałych. Przeszukała ją trochę ale znalazła tylko mnóstwo kurzy i kilka starych ubrań. Wyszła z komnaty i otworzyła drugie drzwi. Trafiła do ogromnej biblioteki. Kiamenita przeszukała biurko które się tam znajdowała ale też nic specjalnego nie znalazła tylko mnóstwo kartek pióro i koperty. Więc postanowiła napisać listy z prośbą o pomoc. Nie czuła żeby inne pomieszczenia coś skrywały. Dlatego otrzepała miejsce na którym to wszystko pisała i usiadła. W listach nie znajdowało się nic specjalnego. Gdy skończyła pisać wstała włożyła wiadomości do kopert i trzymała je w ręce. Wyszła z biblioteki i ruszyła w stronę ogromnej sali. Zatrzymała się na jej środku z każdej strony była para drzwi. Sama sala była pusta. Wojowniczka ruszyła w stronę drzwi na przeciwko siebie. Otworzyła je i trafiła do ogromnej luksusowej łazienki. Przeszukała ją ale i tam nic nie znalazła. Nie chciała się poddawać choć trzecie piętro wyglądało jak zwykły zamek od środka. Kiamenita pobiegła do drzwi obok. A za nimi była tak duża garderoba, że nie da się jej opisać. Znajdowało się w niej tyle miejsca i ciuchów. Nie dało rady by ich się wszystkich policzyć. Dlatego ognisto włosa myślała logicznie nie miała tyle czasu żeby wszystkie ubrania po kolei patrzeć dlatego znalazła oficjalne ubranie króla i królowej. Zajrzała do kieszeni spodni a na jej dnie była kartka na której pisało:
"Jeśli tu dotarłaś i jeszcze nic nie znalazłaś to znaczy, że źle szukasz. skup się tyle ważnych wskazówek przebiega ci przed oczami." 
Czarodziejka wybiegła z garderoby i upadła na ziemie. Gdy leżała na suficie zobaczyła kilka liter układających się w całość. M U S I S Z I Ś Ć D O D R Z W I K T Ó R Y C H N I E D A S I Ę O T W O R Z Y C K L U C Z E M. Musisz iść do drzwi których nie da się otworzyć kluczem. Wstała i pobiegła do następnego wejścia dało je się otworzyć. Pomieszczenie to było z tego co Kiamenita zauważyła starą salą balową. Trzecie piętro było trochę dziwne bo co na nim sala balowa do której może wejść tylko król i królowa. W sali balowej były drzwi których nie dało się otworzyć ale dla upewnienia wojowniczka wybiegła do ogromnej sali i próbowała otworzyć drzwi które jej zostały. O dziwo ich też nie dało się otworzyć. Dlatego chciała je na samym początku wyważyć ale bez skutku. Usiadła więc przed nimi listy odłożyła w kąt i zaczęła zbierać w sobie moc. Po chwili była taka silna, że nikt nie zdołałby jej pokonać a przynajmniej tak jej się zdawało. Uderzyła swoją mocą w drzwi które tylko zaskwierczały ale się nie otworzyły. Zaczęła się denerwować i myślała, że to nie może być tak trudne otworzenie drzwi. Dlatego podeszła do nich i wyjęła je z nawiasów i powiedziała pod nosem:
- Ha! Myślałeś, że jestem głupia i sobie z tym nie poradzę.
Weszła do środka i poczuła wielką moc której nigdy nie czuła. W pomieszczeniu stała wielka stara szafa i drzwi. wojowniczka domyślała się, że mogą być to drzwi które widziała w sali balowej. Dlatego ściągnęła je też z nawiasów. Nie myliła się były to drzwi do sali balowej. ognisto włosa spojrzała się na szafę. Podeszła do niej i złapała za uchwyt próbując ją otworzyć. Nie było w tym żadnej komplikacji. W starej szafie był ogromny kryształ unoszący się i emanujący wielką, poderzną mocą. Kiamenita chciał go bardzo dotknąć ale usłyszała za sobą męski głos mówiący:
-W końcu to znalazłaś.
Bohaterka odwróciła się i ujrzała za sobą pierwszego króla Planety Totamtosa. U padła na ziemię z przerażenia.
-Co nie spodziewałaś się mnie.- Powiedział król.
-Ale jak to możliwe?- Przerażonym głosem spytała się Kiamenita.
- Spokojnie nie jestem żywy. Dawno umarłem ale mój duch nie może iść do niebios i dlatego tu jestem nie wychodzę nigdzie. Normalnie każdy mógł wchodzić na trzecie piętro ale od kąt umarłem jest to straszna tajemnica ponieważ za tobą znajduje się wielki potężny kryształ mocy. Który został tu ukryty przed niewłaściwymi ludźmi. Na samym początku był u króla kosmosu ale wtedy każdy głupi wiedziałby gdzie go szukać dlatego przeniesiono go tu. Był zamknięty za starymi drzwiami które były zaczarowane żeby nikt ich nie mógł otworzyć ale nie pomyślałem, że tak naprawdę ich otworzenie jest banalne. Teraz trzy wiedźmy atakują wszystkie planety w poszukiwaniu kryształy. Chcą opanować cały wszechświat i nie tylko a z tym kryształem jest to możliwe. A ty jako potężna i mądra czarodziejka ukryjesz kryształ i stoczysz z nimi walkę. Mam teraz do ciebie bardzo ważne pytanie. Masz miejsce w którym możesz go ukryć, miejsce którego nikt nie zna ani nikt nie widział i tylko ty w nim byłaś?
-Hym myślę, że mam takie miejsce.
-Teraz idź wyślij listy przyszykuj się na wielką wojnę. A gdy będziesz miała iść schować kryształ mocy ja ci dam znak.
-dobrze.
Jak król kazał tak wojowniczka zrobiła zeszła z trzeciego piętra jakby nigdy nic wysłała listy.  Weszła do swojej komnaty i zaczęła się przygotowywać. Myślała przede wszystkim żeby było jej wygodnie. Mimo to, że na Cimero było dosyć zimno czarodziejka się tym nie przejmowała. Jako czarodziejka ognia było jej zawsze gorąca. Dlatego ubrała krótkie czarne spodenki i białą koszulkę z złotymi elementami.  ognisto włosa położyła się na łóżku i rozmyślała. Czy to wszystko jest prawdą. Wstała i pobiegła z szybkością światła na zakazane piętro. Wbiegła do sali z kryształem i stoją przed nim wysunęła rękę do przodu. Nie mogła się powstrzymać żeby go nie dotknąć. Koniuszkiem palca dotknęła kryształu. Od razu upadła na ziemie i zwijała się z bólu. Lecz po chwili wzleciała w górę i zaczęła promieniować. Gdy wszystko było w porządku Kiamenita wstała i zaczęła paczyć się na swoje dłonie zauważyła, że jest bladsza niż zwykle. Była wyższa.  Przerażona zbiegła na dół do swojej łazienki i przeglądając się w lusterku okazało się, że kompletnie inaczej wygląda. Od dotknięcia kryształu czarodziejka była wysoka strasznie blada miała czarne oczy oraz długie czarne włosy, które upięła w kok. Było to wszystko dziwne dla wojowniczki zaczęła się przejmować czy ludzie ją poznają. Dlatego znowu wszystkich zwołała przed zamek. Stanęła przed nimi i zaczęła mówić:
-To ja wasza królowa Kiamenita możecie mnie nie poznawać ale to ja. Z jakiś dziwnych okoliczności zmieniłam wygląd. Nie wiem jak do końca to się stało ale musicie mi uwierzyć.
Wybuchł chaos ludzie zaczęli krzyczeć jest kłamczuchą ale czarodziejka stanęła w ogniu jak to zwykle zaczęła pokazywać styl walki którym walczy. Znamienni odębiali. Nie chcieli na początku w to wierzyć. Na środek wyszedł jedyny wojownik który był silny prawie jak Kiamenita ale jeszcze jej nie dorównywał:
-Jak stoczysz ze mną walkę to ci uwierzę.- Powiedział wojownik
Czarodziejka ukłoniła się i zaczął się pojedynek. Mężczyzna walczył z całych sił ale na marne i tak przegrał. Po stoczonym pojedynku wstał zmęczony i z ledwością powiedział:
-A jednak to ty ale jesteś śliczna. Nie to, że brzydka byłaś czy coś.
Uśmiechnął się słodkim wrednym uśmieszkiem, który czarodziejka uwielbiała. Później wszyscy rozeszli sie do swoich domów a Wojowniczka czekała przed wejściem zamku na przybywających czarodziei. Po chwili podszedł do niej wojownik:
- Witaj potowarzyszę ci w czekaniu.- Powiedział Berarti
Bo tak miął na imię. Siedzieli razem rozmawiając aż do momentu gdy na planetę nie zaczęli przybywać wojownicy. Jako pierwsi zjawili się wojownicy z Make Make następnie z Arkadii.

piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdział dwudziesty czwarty



Gdy Kiamenita obudziła się musiała poukładać sobie wszystko w głowie zrobić  mały harmonogram. Przemyśleć kilka spraw które się wydarzyły. Idąc do zamku poczuła straszliwy ból głowy. Po chwili upadła na ziemie, nie straciła przytomności tylko leżała nie mogąc się ruszyć. Usłyszała idącą osobę zaczęła wołać:
-POMOCY, POMOCY, POMOCY!
 Postać coraz bardziej zbliżała się do wojowniczki. Czarodziejka wiedziała, że osoba stoi za nią ale nie wiedziała kto to. Leżała krótszą chwilę nie odzywając się. Postać pokazała się Kiamenicie. Okazało się, że to od samego początku był Umierio. Spokojnie podniósł wojowniczkę złapał rękoma jej głowę i zaczął powoli uciskać. Ból głowy miną a czarodziejka mogła się ruszać:
-Dziękuje za pomoc - Powiedziała czarodziejka.
-Nie ma za co - Odpowiedział Umierio
-Przepraszam ale spieszę się do zamku.  
Kiamenita pobiegła w stronę zamku będąc przed wejściem strażnicy zaczęli się pytać:
-Gdzie królowa była całą noc? Niech królowa powie.
Strażnicy byli bardzo ciekawi ale wojowniczka nic im nie odpowiedziała tylko weszła do środka. Gdy była w zamku przywitała ją z uśmiechem na ustach Momo. Czarodziejka zaczęła szukać króla bo miała do niego małą sprawę. Chciała zajrzeć do komnaty w której spał lecz nie zajrzała bo wiedziała na pewno, że o tej porze dnia go tam nie ma. Kiamenita przeszukała cały zamek nie była tylko w komnacie i na trzecim piętrze bo nie chciała tam wchodzić. Coś tknęło wojowniczkę i poszła zobaczyć do komnaty. Wchodząc do pomieszczenia upadła na kolana i zaczęła płakać. Płakała bo ujrzała tam powieszonego Salchię na żyrandorze. Był nieżywy wisiał na nim a w dłoni trzymał kartkę z listem. Czarodziejka wzięła ją i przeczytała z płaczem.

Droga Kiamenito!
Nie mogłem znieść tego całego napięcia.
Wszyscy na planecie mówili że jestem niedobrym władcą.
Ty byłaś i na pewno będziesz dobrą królową.
Zrobiłaś tak dużo wybudowałaś miejsca pracy, rozdałaś jedzenie.
Dzięki tobie ludzie są szczęśliwi, nie mają żadnych chorób, nie są biedni, żyją normalnie.
Ja byłem tylko piątym kołem u wozu beze mnie na pewno będzie żyło się lepiej.
Salchia

Kiamenita z płaczem pobiegła po mnichów. Mnisi ściągnęli ciało i zanieśli do pokoju w którym wszyscy mogli opłakiwać i modlić się. Ale przed zaniesieniem Salchia został przebrany w specjalną szatę. Wojowniczka kazała przyjść wszystkim mieszkańcom przed pałac. Czarodziejka wyszła i poinformowała o samobójstwie króla:
-Moi drodzy godzinę temu znalazłam nieżywego króla w komnacie. Wasz król popełnił samobójstwo. - Powiedziała ludowi zapłakana Kiamenita.
Ludzie zaczęli gadać i śmiać się po między sobą. Wojowniczka wpadła w szał i zaczęła krzyczeć:
-JAK ŚMIECIE SIĘ ŚMIAĆ Z ŚMIERCI SALCHI. WIEM NIE BYŁ IDEALNYM KRÓLEM ALE POWINNIŚCIE GO OPŁAKIWAĆ I MODLIĆ SIĘ ZA NIEGO. A NIE TYLKO ŚMIAĆ I CIESZYĆ SIĘ Z JEGO ŚMIERCI.
Po tych słowach czarodziejka weszła do zamku i zaczęła płakać. Mimo, że nie chciała się z nim żenić nie lubiła go za bardzo ale i tak wiedziała, że nie może się śmiać. Kiamenita ubrała się w żałobną szatę i zaczęła modlitwę. W następny dzień odbył się pogrzeb. Na pogrzeb przybyli wszyscy ludzie z planety. Kiamenita płakała nie mogła znieść myśli że będzie sama rządzić planetą. Po pogrzebie wojowniczka poszła do Umierio. Gdy była już blisko usłyszała śmiech jakieś kobiety. Podszedł bliżej i podsłuchała ich rozmowę:
-Kiedy powiedz królowej. że z nią zrywasz dla mnie - Powiedziała kobieta.
-Spokojnie wkrótce - Odpowiedział Umierio.
Po tych słowach wojowniczka podeszła do chłopaka i zaczęła bić go bo buzi.
-POWIEDZ DLACZEGO MNIE ZDRADZASZ ALBO NIE MÓW I NIGDY NIE POKAZUJ MI SIĘ NA OCZY! TYLE NIESZCZĘŚCIA W KILKA DNI! - Krzyknęła Kiamenita.
Pobiegła z płaczem do zamku. Płakała kilka dobrych godzin. Później postanowiła załatwić parę spraw. Poszła do magicznej krainy przeprosić królową.
-Przepraszam cię z całego serca - rzekła czarodziejka.
-Wybaczam ci nie miałyśmy się o co gniewać - Odpowiedziała kobieta.
Wojowniczka pogodziła się z królową. Nie było po między nimi żadnych sprzeczek. Lata mijały spokojnie Kiamenita miała już szesnaście lat. Wychodząc rankiem na balkon zauważyła na niebie ogromną czarno złotą chmurę która zaczęła się rozprzestrzeniać i grzmieć. Wojowniczce wydawało się to podejrzane.







niedziela, 28 czerwca 2015

Rozdział dwudziesty trzeci



Rankiem czarodziejka poszła zobaczyć do Momo. Przywitała się z nią i dała jej jedzenia.
-Dlaczego muszę tu siedzieć nie mogę wychodzić? - Spytała się dziewczynka.
-Nie możesz wychodzić ponieważ, jeszcze nikt cię nie zna i jak by cię zobaczyli to ludzie pewnie gadali by, że mam z kimś dziecko.-Odpowiedziała Kiamenita.
-Aha.
Wojowniczka widziała smutek w oczach Momo dlatego poszła do swojego męża.
-Mam małe pytanie? - Powiedziała czarodziejka.
-Jakie pytanie?- Rzekł Salchia.
-Chciałbyś mieć dziecko?
-Dziecko! No jasne, że bym chciał.
-To zaczekaj tu chwilkę.
Kiamenita pobiegła po Momo złapała ja za rękę i przyprowadziła do Salchi.
Król gdy ujrzał dziewczynkę uklęknął i ją przytulił z całej siły. Po chwili poleciała mu mała łza z oka.
-Niech mnie pan puści. - Powiedziała Momo.
Salchia puścił dziewczynkę otarł łzę z oka i usiadł wygodnie w fotelu. Kiamenita z uśmiechem na twarzy spytała się:
-Może Momo zostać?
Król kiwną głową że, może zostać. Czarodziejka wzięła dziewczynkę na krótki spacer po planecie. Pokazała jej pole z marchwią, plac na którym ćwiczą wojownicy, stajnie z końmi i oprowadziła ją po ogrodach. Dziewczynka była zmęczona dlatego wojowniczka zabrała ją do sypialni w której spała. Następnie wyciągnęła papiery dotyczące Cimero i zaczęła je przeglądać. Wiele z nich było nie wypełnione. Kiamenita chciała się spytać czy może je wypełnić ale się nie pytała ponieważ zorientowała się, że jest królową i nikt nie może jej nic zrobić. Gdy wypełniła papiery postanowiła nie stać bezczynnie i pomóc planecie.  Kazała wezwać do zamku najlepszych architektów i budowlańców.  Chciała wybudować nowe zakłady pracy żeby każdy miał prace i żeby dobrze zarabiał. Wojowniczka także razem z służbą rozniosła jedzenie dla każdego. Mieszkańcy byli bardzo zadowoleni i wdzięczni każdy z nich rozmawiał z czarodziejką o tym, że godnie postąpiła zostać królowa w tak młodym wieku. Ludzie mówili, że Kiamenita będzie bardzo dobrą królową. Po roznoszeniu jedzenia wojowniczka wskazała budowlańcom gdzie maja zacząć budować: szkołę, szpital, restaurację, kawiarnie i różne urzędy pracy. Zmęczona wróciła do domu i poszła spać przez dłuższy czas nie mogła usnąć lecz zamknęła oczy i usnęła. Rankiem  zjadła śniadanie z swoim mężem i Momo. Później szybko pobiegła do magicznej krainy. Wchodząc przywitał ją ucieszony jeląż. Kiamenita przytuliła sie do niego i poszła do zakonu. W zakonie nikt nie przywitał jej wszyscy byli źli na wojowniczkę.
-Dlaczego jesteście na mnie źli?- Spytała się czarodziejka.
-Bo po mimo próśb królowej żebyś nie szła z magicznej krainy to ty i tak poszłaś.- Powiedziała jedna z członkiń zakonu.
-Aha dobrze przekażcie królowej że tu byłam.
Wojowniczka opuściła raj była mocno wkurzona żeby wyładować złość zaczęła ćwiczyć z innymi wojownikami. Kiamenita strasznie była zmęczona bo ćwiczeniach ale i tak była nadal wkurzona. Zdała sobie sprawę, że nie ma po co się gniewać na królową. Wiedziała, że obie są winne ponieważ, gdyby czarodziejka posłuchała kobiety to by nie było żadnego zajścia ale gdyby królowa kazała wyjść z magicznej krainy to by wojowniczka nie była wkurzona.
Kiamenita usnęła na placu treningu.