czwartek, 26 marca 2015

Rodziła dwudziesty

Kiamenicie do końca wygoiła się rana. Spojrzała w górę a nad nią patrzył się Jeląż z wyciągniętym językiem. Czarodziejka powiedziała po chwili:
-Czemu jesteś po stronie Izabel?
Wąleń odwrócił wzrok od wojowniczki i popełzł prosto. Czarodziejka wstała jeszcze z bólem nogi i poszła kulejąc za nim. Ciekawiło ją  gdzie idzie stwór. Po pewnym czasie Jeląż się zatrzymał, spoglądał prosto. Kiamenita wyjrzała za niego i zobaczyła niebieskofioletowe ogniki. Ogniki znowu ją do siebie przyciągały. Wojowniczka poszła za nimi. Wąleń popełzł za czarodziejką. Ogniki doprowadziły Kiamenite do tunelu. Wojowniczka bez wahania weszła do niego. Powoli zaczęła biec. Tunel coraz bardzie się zwężał. Po chwili Kiamenita nie mogła się ruszyć. Zaczęła wołać pomocy. Spojrzała wprost tunelu i zobaczyła światło był to ogień. Wojowniczka próbowała się tam przecisnoć, ale bez skutku. Czarodziejka nie wiedziała co robić, poczuła jak Jeląż próbuje ją przepchnąć. Po chwili Wąleń otworzył pysk i z trudem połknął czarodziejkę. Później popełzł z Kiamenitą w żołądku do ognia. Będąc już przy ogniu stwór wypluł czarodziejke. Wojowniczka po wypluciu spojrzała na ogień. A z tego powodu że jej podstawową mocą był ogień od razu ten płomyk wzięła w rękę. Po czym uniosła się w górę i zaczęła świecić, było to w jakimś sensie przemiana. Po przemianie Kiamenita upadła na ziemię a przed nią ukazała się biała postać niczym duch.
-Wojowniczko wstań. Jesteś bardzo dzielna, przybyłaś tu i przeszłaś cały mroczny las i doszłaś do świątyni ognia.-Powiedziała postać.
-Kim jesteś i co jaka świątynia?- Rzekła czarodziejka.
-Jestem boginią ognia Kasaji. Pojawiam się tu jak ktoś ujarzmi ogień mądrości. Widzisz Kiamenito jako jedyna osoba złapałaś magiczny ogień. Innym się to nie udało jesteś jedyną osobą. Sądzę że masz niezwykła moc. Przemieniłaś się teraz wraz z wiekiem będziesz mądrzejsza. Pewnie brzmi to dziwnie bo wszyscy wraz z wiekiem mądrzeją ale ty będziesz mądrzejsza od wszystkich i oni będą ci tego zazdrościć.
Kiamenita otwarła buzię, nie docierało do niej to wszystko. Później spojrzała na swoje stopy nogi i ciało miała inny strój taką jakby zbroje. Kasaji znikła a wraz z tym jakimś dziwnym sposobem zostawiła ogromne lustro oparte o ścianę. Wojowniczka przejrzała się przez nie. Chciała wracać do domu. Spojrzała w tunel i zdała sobie sprawę, że nie da się już połknąć Jelążowi. Przypomniała jej się mowa kobiety, że niby ujarzmiła ogień mądrości. Kiamenita pomyślała krótszą chwilkę i stwierdziła żeby przejść przez tunel musi rozwalić drogę powrotną. Myślała że jeżeli ma w sobie ogień mądrości to ma też większą moc. Skupiła się z całej siły i strzeliła kulą ognia w tunel. Mogła używać mocy okazało się, że za sprawą stał magiczny ogień dlatego czarodziejka nie mogła używać mocy. Z tunelu zostały gruzy. Kiamenita wyszła z dumą czuła się jak królowa wszystkiego co żyje. Później pobiegła w stronę wyjścia z mrocznego lasu. Mijała dom Izabel była bardzo ciekawa co robi kobieta dlatego podeszła spojrzeć przez okno. Ujrzała tak Izabel która udusiła się na jakimś kablu dyndała jak jakiś bryloczek do kluczyków. Przerażona wojowniczka upadła na ziemie i nie wierzyła w to co widziała. Powoli wstała i ukradkiem spojrzała w okno a przed nim stała uśmiechnięta Izabel z zakrwawionym kablem na szyi. Czarodziejka zaczęła uciekać strasznie się bała wiedziała, że będzie mieć trał me do końca życia. Gdy była już na pograniczu magicznej krainy a mrocznym lasem przypomniała sobie o Wąleniu . Nie chciała go zostawić bała się że wariatka(Izabel) go zabije. Dlatego obracając się pobiegła jeszcze po Jeląża ujrzała go przy domu kobiety. Zaczęła go wołać.
-Chodź do mnie no chodź.
Wąleń przypełzł do Kiamenity a ona zabrała go do magicznej krainy. Chciała jeszcze się upewnić czy królowa raju jest dobra czy zła. Poszła więc do zakonu a tam wszystkie członkinie ją zaczęły przytulać i pytać się czy nic jej nie jest. Powoli zaprowadziły ją do królowej. Będąc przy niej wojowniczka rzekła:
-Przepraszam, że Cię nie posłuchałam wybacz ale teraz potrzebuje twojej pomocy.
-Nie jestem na ciebie zła cieszę się, że nic ci nie. A w czym mam ci pomóc?
-Zaopiekuj się Wąleniem i proszę nie wchodźcie do mrocznego lasu już nigdy proszę.
-Czemu mamy tam nie wchodzić?
-Grasuje tam jakaś wariatka Izabel. Proszę posłuchajcie mnie.
-Dobrze chodź położymy cię do łóżka.
-Nie ja muszę iść do domu.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-Czemu tak sądzisz?
-Widzisz wysłałam tak kilka dziewczyn z zakonu. Twój ojciec i przyszły twój mąż czyli król zwątpili, że się odnajdziesz.
-Dlaczego ile dni mnie nie było?
-Hym... Hym... Nie było cię prawie pół roku.
-Co to nie możliwe nie było mnie może tydzień.
-Nie Kiamenito zdaje Ci się.
Czarodziejka wybiegła z Magicznej krainy do domu. Ujrzała tam zapłakanego pijanego leżącego na podłodze ojca. Uklękła przy nim i położyła jego głowę na kolanach.