wtorek, 14 kwietnia 2015

Rozdział dwudziesty pierwszy



Kiamenita położyła ojca na kanapie i przykryła kocem. Później poszła do swojego pokoju na górze i się wykąpała. Ubrała wygodną pidżamę i poszła spać. Obudziła się rankiem, poszła zobaczyć do ojca. Spał jeszcze, czuć było od niego woń alkoholu. Złapała jego ramię i zaczęła nim lekko trząść. Obudził się i powiedział:
-Kiamenita czy to naprawdę ty?
-Tak tato to ja, Stało ci się coś, Czemu pijesz?
-Bo straciłem swój Skarbek. Jak ja się zamartwiałem o ciebie. Gdzie byłaś?
-Nigdzie tato nigdzie.
Czarodziejka nie chciała powiedzieć gdzie była i kto ją porwał. Ubrała się i poszła do Umierio. Umierio od razu ją przytulił. Zaczął płakać nie wierzył własnym oczom, że przed nim stoi wojowniczka. Długo rozmawiali nie mogli nacieszyć się sobą. Kiamenita pod wieczór poszła porozmawiać z królem, nie zapomniała rozmowy o tym czy jest z rodu królewskiego czy nie. Przekraczając próg usłyszała radość ze strony króla:
-O MATKO NIE WIEŻE CZY TO TY? Jak się odnalazłaś gdzie byłaś?- Król miał wiele pytań.
-Nie jest to teraz ważne. Przyszłam tu z jednego powodu...
Król przerwał Kiamenicie złapał ją za rękę i zaprowadził na balkon na którym przemawiał zawsze on. Wezwał mieszkańców chciał oznajmić, że czarodziejka się odnalazła. Wojowniczka widząc brudnych, wychudzonych, biednych ludzi zaczęła płakać. Król zaczął przemowę:
-Wszyscy wątpili w to, że nasza ukochana Kiamenita wróci. Ja też powoli zacząłem w to wątpić lecz w głębi duszy czułem, że wróci i oto przed nami stoi dzielna kobieta, która jest z rodu królewskiego...
Władca miał kończyć swoją porywającą przemowę ale czarodziejka mu przerwała i stanowczym głosem rzekła:
-Przykro mi wodzu ale zrzekam się tego. Nie chce być z rodu królewskiego.
W tym momencie król klęknął na jedno kolano przed Kiamenitą i powiedział:
-Moja droga czy chciałabyś zostać moją żoną.
Wojowniczka była zdziwiona dlaczego tak od razu poprosił ją o rękę. Wahała się nad odpowiedzią ale wiedziała że jak powie tak to poprawi sie stan planety. Mieszkańcy będą najedzeni będą mieli dach nad głową.
-Tak zostanę twoją żoną.
Salchia podskoczył z radości. Wezwał straże i kazał im iść do domu czarodziejki po jej rzeczy. Później pokazał Kiamenicie sypialnie w której będzie spała. Była to sypialnia królewska w której spał również sam Salchia. Następnie zaczął planować wesele. Wojowniczka zaczęła rozglądać się po pałacu zauważyła, że jest drętwy nie ma w nim nic wesołego ani ładnego. Czarodziejka rozglądała się ponad dwie godziny. Gdy praktycznie wszystkie pomieszczenia w pałacu zobaczyła poszła do Umierio.
-Cześć no bo wiesz...-Powiedziała wojowniczka.
-Cii jesteś dzielna, dobrze postąpiłaś.- z czułością rzekł Umierio.
Kiamenita mocno się w niego wtuliła i zaczęła płakać dokładnie nie wiedział dlaczego ale czuła, że ma przy sobie osobę na którą może liczyć.