czwartek, 26 lutego 2015

Rozdział dziewiętnasty



Kiamenita po zeskoczeniu z okna znajdowała się w mrocznym lesie. Przed sobą zobaczyła dwie drogi. Drogę w prawo i drogę w lewo nie wiedziała którą wybrać. Stała przed drogami i myślała. Bała się, że jak wybierze złą drogę to nie wyjdzie z mrocznego lasu. Zastanawiała się dosyć długo powoli gubiła się we własnych myślach. Po długim na myślę postanowiła iść prawą stroną. Czarodziejka idąc ścieżką widziała małe niebieskofioletowe ogniki. Postanowiła iść za nimi ogniki prowadziły ją prosto. Po kilku minutach skręciły w krzaki wojowniczka chciała iść nadal prosto ale strasznie mocno ogniki ją do siebie przyciągały. Czarodziejka skręciła w krzaki szła nadal za niebieskofioletowymi stworkami. W krzakach było ciemno nic nie było widać Kiamenita tylko przyuważyła ogniki które lekko świeciły. Wojowniczka podążała prosto małe istotki prowadziły ją dalej po pewnym czasie czarodziejka usiadła na ziemi. Była bardzo zmęczona. Wojowniczka usnęła a kiedy się obudziła zauważyła że nie ma już wokół jej fioletowo niebieskich płomyków. Podniosła się i poszła prosto co jakiś czas oglądała się wokół siebie wypatrując płomyków. Nagle Kiamenita nie zauważając nade pła na patyk który się złamał i zrobił ogromny hałas. Wojowniczka przewróciła się i w kolano wbił jej się złamany patyk. Czarodziejka oparła się spokojnie o drzewo i próbowała wyciągnąć sobie gałąź z kolana. Gdy ją wyciągała usłyszała szmery w krzakach. Trochę się przestraszyła ale po chwili pomyślała że to mogą być ogniki. Wstała i kulejąc podeszła do krzaków a z nich wyskoczył Wąleń. Wąleń inaczej Jeląż to wąż który jest wielkości jelenia i ma jego poroże. Kiamenita przestraszyła się Jeląża bo był agresywny w stosunku do niej. Czarodziejka wiedząc że nie może używać mocy zaczęła uciekać. Nie czuła się dość silna żeby z nim walczyć a jeszcze miała zranioną nogę. Wąleń owinął się wokół wojowniczki i otworzył swoją paszczę. Czarodziejka czuła że jest to kres jej życia. Zamknęła oczy i zaczęła myśleć o bliskich. Po chwili poczuła jak Jeląż coraz mocnej się wokół niej zawija. Nie myślała już o niczym chciał tylko odejść z godnością. Gdy Wąleń ścisnął Kiamenite z całych sił i zaczął się do niej tulić. Wojowniczka otworzyła oczy i ujrzała Wąlenia który jest smutny więc też zaczęła go przytulać. Czarodziejka tak długo przytulała stwora że strędwiały jej ręce więc przestał go obejmować. Jeląż puścił wojowniczkę na ziemię i się na nią patrzył:
-OOO jaki ty jesteś słodki. Myślałam na początek że chcesz mnie zabić ale się myliłam przepraszam.-Powiedziała Kiamenita.
-AHHHAHAkihalikamika- Wrzasnął stwór.
-Stworku nie wiesz może gdzie jest wyjście z tego mrocznego lasu?
Po tych słowach stwór wziął Kiamenitę na swój grzbiet i popełzł do wyjścia z krzaków. Wojowniczka cieszyła się bo w końcu wyjdzie z mrocznego lasu. Gdy wyjechała z krzaków i jadąc po ścieżce mijała dom Izabel.  Jeląż dojechał do wyjścia Kiamenita widziała już magiczną krainę. Zaczęła schodzić z Wąlenia a on nagle ruszył z Kiamenitą wprost na dom Izabel. Wojowniczka poczuła że to mógł być podstęp. Izabel mogła oswoić Jeląża i wysłać go po nią. Wąleń coraz bardziej zbliżał się do domu Izabel. Gdy byli już przed wejściem do domu wyszła kobieta i zaczęła się śmiać po chwili powiedziała:
-Myślałaś że straciłam pamięć tak naprawdę zrobiłam to celowo. Celowo kazałam ci się pokonać.
-Ale to nie możliwe.
-Dziecko wszystko jest możliwe ja też myślałam że nigdy nie wytresuje Jeląża.
Kiamenita zeskoczyła ze stwora i zaczęła uciekać w krzaki a za nią Izabel krzyknęła:
-GOŃ JĄ!!!
Wojowniczka już po kilku metrach była zmęczona z jej kolana zaczęła coraz mocniej lać się krew. Nie poddawała się i powoli biegła do najbliższych zarośli. Wbiegła do zarośli a tam usiadła i próbowała mocą wody obmyć sobie ranę ale coś ciągle zakłócało jej moce i nie mogła ich używać. Po chwili usłyszała Jeląża który wpełznął do krzaków. Zbliżał się coraz bardziej jak już był przy Kimenicie chciał ją obwinąć i zabrać do Izabel ale nie zrobił tego. Zbliżył się do czarodziejki i swoim językiem umył jej ranę na nodze. Okazało się że ślina Jeląża jest lecznicza i czarodziejce zaczęła się goić rana.






środa, 11 lutego 2015

Rozdział osiemnasty



Przepraszam wszystkich za to że, mnie nie było tak długo. Nie było mnie bo byłam chora. Wyzdrowiałam już dawno ale nie miałam pomysłu na rozdział. Dlatego jak będzie trochę dziwny to z góry przepraszam. :3
Kiamenita po jakimś czasie zasnęła. Śniło jej się, że biegnie przez mroczny las do wyjścia. Lecz nie może dobiec biegnie cały czas i jak biegnie to w tym samym czasie ktoś wbijaj jej nóż w plecy. Wojowniczka obudziła się nadal leżała na podłodze. Gdy jakoś się podniosła z krzesłem zauważyła, że nikogo nie ma w piwnicy. Próbowała się uwolnić powtarzała sobie ciągle w myśli, że nie wolno się poddawać. Po pewnym czasie udało jej się uwolnić jedną rękę. Później poszło już z górki. Czarodziejka w końcu się uwolniła chciała znaleźć drogę ucieczki ale pojawiła się Izabel:
- Jak to możliwe, że się uwolniłaś?!
Kiamenita nie odpowiedziała tylko z strachem się od niej odsunęła. Kobieta zaczęła ją gonić. Wojowniczka w pewnej chwili zatrzymała się i zaczęła atakować Izabel. Zaczęła ją osłabiać magią ognia rzucała w nią kule mrocznego ognia. Kiamenita strzelała w nią kulamy tylko żeby ją osłabić. W końcu kobieta upadła na ziemię i straciła przytomność. Wtedy czarodziejka zaczęła szukać drogi ucieczki. Po pewnym czasie znalazła schody które prowadzą do góry. Weszła po nich na końcu schodów były drzwi a na ich środku mała dziura. Kiamenita spojrzała przez nią zobaczyła jasne pomieszczenie. Chciała do niego wejść więc złapała za klamkę. Drzwi były zamknięte wojowniczka uderzyła w nie próbując je wyważyć. Nie udało jej się próbowała dalej ale bez skutku. Zmęczona Kiamenita zeszła na dół. Izabel nadal leżała nieprzytomna na ziemi. Czarodziejka ostrożnie do niej podeszła a na jej szyi zauważyła kluczyk. Nachyliła się nad starszą kobietą i ściągnęła jej kluczyk. Pobiegła otworzyć drzwi kluczyk pasował. Otworzyła je i weszła do jasnego pokoiku.  W pokoiku były pięć par drzwi każde inne. Kiamenita zajrzała do wszystkich a za nimi ciągnął się ten sam czarny korytarz. Wojowniczka była sfrustrowana którą drogę ma wybrać. Nie chciała iść tą błędną. Po wielu godzinach myślenia doszła do wniosku, że jak Izabel ją tu przyprowadziła to też ona wie jak z tond wyjść. Czarodziejka poszła na dół obudzić kobietę. Zajęło jej to trochę bo Izabel nie chciała się obudzić. Gdy się ocknęła Kiamenita od razu zabrała ją na górę:
-Które wyjście jest dobre.-Powiedziała stanowczo wojowniczka.
-Nie wiem naprawdę nie wiem.
-Jak to nie wiesz to w takim razie jak mnie tu wprowadziłaś.
-No bo widzisz ja nie pamiętam.
-Jak to nie pamiętasz od tak zapomniałaś!
-Nie krzycz na mnie. Proszę.
-Jak mam nie krzyczeć zapomniałaś jak wyjść z tond. Porwałaś mnie pobiłaś. Mój tata pewnie się o mnie martwi nie ma mnie już z dwa dni.
Kiamenita była tak wnerwiona, że postanowiła wpuścić Izabel do każdych drzwi żeby zobaczyła które prowadzą do wyjścia. A jakby nie wróciła to wtedy tam byłaby droga ucieczki. Przynajmniej tak myślała czarodziejka. Za nim kobieta sprawdziła drzwi minęło sporo czasu. Izabel wróciła z każdych drzwi i powiedziała:
-Nie ma z nich wyjścia.
-Nie ma jesteś pewna.
-Tak jestem pewna. Ale jak chcesz to mogę jeszcze raz sprawdzić.
-Nie nie musisz. No cóż możesz iść.
Po tych słowach Kiamenita skuliła się i usiadła w koncie. Bała się, że nie wyjdzie  stamtąd. Zaczęła płakać bez opamiętania. Później zorientowała się, że nie ma Izabel otarła łzy i zeszła na dół. Schodziła bardzo powoli i ostrożnie. Spostrzegła, że kobieta szuka czegoś w ścianie. Wojowniczka nie przeszkadzała jej tylko obserwowała w ciszy. Starsza kobieta dokładnie patrzyła każdy kinkiet każdą ścianę. Czarodziejka pomyślała sobie, że pewnie szuka wyjścia. Powoli zasypiała gdy miała już zasnąć usłyszała straszny hałas. Podniosła się i zobaczyła co się dzieje. Zauważyła Izabel która przechodzi przez jakieś drzwi których wcześniej nie było. Wojowniczka pobiegła tam ale nie zdążyła drzwi zamknęły się i znikły w magiczny sposób. Kiamenita postanowiła odnaleźć tajemnicze wyjście z piwnicy. Patrzyła każdy kinkiet który był na ścianach. Ściany obejrzała w najmniejszy kąt zajrzała i nic. Chciała jeszcze zobaczyć podłogę ale coś zwróciło jej uwagę. Na suficie był przyczepiony taki mały kamyczek. Czarodziejka podskoczyła ale nie mogła dosięgnąć bo była za niska. Więc użyła magii powietrza. Podrzuciła się magią do kamyka. Gdy go nacisnęła magiczne przejście się otworzyło. Wojowniczka od razu do niego pobiegła żeby wyjść. Za drzwiami ciągnął się korytarz. Było to trochę dziwne dla Kiamenity ale szła dalej. Na końcu korytarza były schody do góry. Czarodziejka weszła po nich na górę. Wojowniczka znajdowała się w pomieszczeniu. Pomieszczenie wyglądało jak korytarz. Wojowniczka rozglądała się po korytarzu. Okazało się, że to zwykły dom. Pewnie znajdowała się w domu Izabel. Kiamenita chciała nadal znaleźć wyjście zaczęła go szukać weszła do kuchni. Rozejrzała się po niej ale wyjścia nie było. Idąc przez kolejne pokoje zorientowała się, że może również wyjść przez okno. Podeszła do pierwszego okna które wpadło jej w oczy i je otworzyła. Gdy chciała już skakać okazało się, że ma lęk wysokości. Wojowniczka chciała użyć swoich mocy ale nie mogła coś zaburzało jej magie.