Kiamenita czuła się
dziwnie, nic nie widziała, nie słyszała, ani nie czuła. Przypuszczała jedynie,
że jest nie w swoim ciele o ile w ogóle w jakimś była. Nie wiedziała dokładnie
gdzie przebywa. Wydawało jej się, że jest bardzo powolna mimo, że cały czas
stała w miejscu. Myślała, że jest w jednym z koszmarów, w którym nic nie może
zrobić. Jakby była tylko ona i pustka, która ją wypełnia, jednak odczuwała
obecność kogoś. Wojowniczka postanowiła założyć, że jest to jeden ze złych
snów, które jej towarzyszą. Sądziła, że zaraz otworzy oczy i wszystko wróci do
normalności. Po krótkiej chwili zdała sobie sprawę, że czegoś zapomniała,
wiedziała, że ma jakąś lukę w pamięci, która jest może i najważniejszym
wspomnieniem w jej życiu. Starała sobie przypomnieć co to było jednak jej
wspomnienia kończyły się na tym jak duch króla Totamtosa coś mówił, jednak nie
mogła sobie przypomnieć co to było. Kiamenita
postanowiła ruszyć się z miejsca. Czuła jak nabiera prędkości, małej, ale
jednak prędkości. Im dalej była tym sądziła, że większe nabiera tempo. W pewnym
momencie zatrzymała się i zdała sobie sprawę, że cała nabierana szybkość była
tylko złudzeniem, a sama nie ruszyła się z miejsca. Jej magiczne drobinki
rozsypały się jak szklana kula rzucona na ziemie. Po chwili coś poczuła, dotyk
był znajomy jednak nie wiedziała kto to. Na początku miotała się bezcelnie jednak
zrozumiała, że cząsteczka nie chce jej nic zrobić, dlatego się uspokoiła.
Energia ostrożnie i delikatnie zaczęła otulać czarnowłosą. Wydawało się, że sąsiednia
osoba ma związek z luką w pamięci. Magiczne drobinki Kiamenity powoli zaczęły
sklejać się w jedno. Wkrótce potem była
jedną drobną częścią. Przyjazny dotyk znikł. Do czarodziejki wracały
wspomnienia. Na początku te o Krysztale Mocy, później o wojnie, a na końcu o
śmierci. Przestało towarzyszyć jej to samo uczucie co na początku, wiedziała,
że nie jest to sen, ani niebo. Wszystko dookoła zaczęło wirować. Jej cząsteczki
rozwarstwiały się. Poczuła jak rozpada się na milion małych kawałków. Towarzyszący
element znowu ścisnął wojowniczkę. Teraz obie poruszały się w niewiadomą dla
czarnowłosej stronę. Czuła delikatne popychanie innych elementów nicości. Zdała
sobie sprawę, że uderzane czynniki lecą z bardzo dużą szybkością. Niemal
poczuła moc wpadających drobin na
znajomą energię. Wiedziała, że nic nie może z tym zrobić. Po chwili jej myśli
skupiły się na cielesnej wersji. Co się stało z jej ciałem? Czy znikło tak samo
jak jej dusza? To było niemożliwe, przecież jest materialnie nie mogło sobie
tak po prostu wyparować. Chciała coś zrobić, jednak w tej chwili była
uzależniona od trzymającej jej cząstki. Jedynie co mogła uczynić to czekać.
Nagle poczuła ogromny wstrząs. Magiczne drobinki przedostały się przez pryzmat.
Otulająca energia szybko puściła Kiamenite jakby poczuła mocny ból. Gęstość
magii w powietrzu była ogromna. Dzięki niej wojowniczka jak i jej towarzyszka
układały się w leniwym tempie w jakieś ciało. Przypominało to trochę układanie
puzzli. Każdy element wolno znajdował swoją odpowiadając część. Po chwili można
było dostrzec, że magia formuje się w niekształtną figurę. Na początku
przypominało niezgrabną, połamaną małpę człekokształtną, która z niewiadomych
powodów wykrzywiona była w drugą stronę. Wizerunek ten przyprawiał o gęsią skórkę. Następnie
drobinki przypominały już bardziej człowieka. Na końcu wyglądały dokładnie jak
czarodziejka. To samo stało się z sąsiednią drobinką, która okazała się być
anielicą. Obie niewiasty spadły nieprzytomnie na latającą wysepkę porośniętą
mnóstwem, kolorowych kwiatów. Wokół niej tkwiły inne mniejsze skrawki skał, na
których rosła bujna zielona trawa sięgająca kolan. Kiamenita leżała twarzą do
ziemi. Każda z nóg powędrowała w drugą stronę. Czarne kosmyki włosów powiewały
na wietrze, a blada skóra nabrała gęsiej skórki. Szarona spadła tuż obok
układając się w bardziej przyzwoitej pozycji. Jej ciało ułożyło się w typowym położeniu do spania. Długie, białe włosy anielicy przygniecione były przez tułów.
Obie kobiety spoczywały bezwładnie, nie mając świadomości o otaczającym je
świecie.