Kiamenita siedząc
przy kominku myślała głównie o tym, że było by wspaniale teraz gdzieś uciec
daleko, żeby nikt jej nie znalazł. Odpocząć od codzienności pobyć samemu,
powspominać stare czasy jak jeszcze nie była królową, jak jeszcze nie było tego
wszystkiego, gdy były czasy wojen z Panem Melonikiem. Miło byłoby wrócić do
przeszłości. Z rozmyśleń wybudził ją szmer zza drzwi. Czarodziejka wstała i
poszła rozejrzeć się po zamku. Nie zauważyła niczego podejrzanego, dlatego wróciła
przed kominek. Smutno jej było z myślą, że stare czasy nie powrócą, że to
wszytko co się wydarzyło to przeszłość. Czarnowłosej zebrało się na płacz.
Jedna słona łza spłynęła jej po policzku za nią spłynęła druga. Wojowniczka
rozpłakała się jak małe dziecko. Do zamku wbiegł Berarti:
- Królowo mam pilną
wiadomość! - Krzyczał przerażony szukając Kiamenity.
-Jaką wiadomość? -
Powiedziała czarodziejka ocierając łzy.
Do komnaty, w
której znajdowała się wojowniczka wszedł Berarti i zaczął mówić:
- Moja wysokość
doszły mnie słuchy, że jedna z wiedźm ocalała.
- Co? - Ze
zdziwieniem powiedziała czarnowłosa. - Nie jest to możliwe, pokonaliśmy je
wszystkie.
- Królowo czy
jesteś pewna? Masz dopiero 16 lat w tym wieku wszystko Ci się może
wydawać.
-Berarti masz tyle
samo lat co ja, więc mi nie mów co mi się wydaje, a co nie. Wszystkie wiedźmy
zostały zabite. - Z pogardą, a jednocześnie z pewnością rzekła Kiamenita.
- Ale...
-Co, ale nie ma
żadnego, ale idź już bo podnosisz mi tylko nerwy. Mam własne problemy na
głowie.
- Ale to są
problemy całego Cimero nie można tak lekceważyć tego! - Ze złością w głosie
powiedział wojownik.
- Dobra niech Ci
już będzie sprawdzę to.
Po tych słowach
chłopak opuścił zamek, a czarodziejka ruszyła do zwiadowników z prośbą:
- Mam małą prośbę?
- Jaką wasza wysokość? - Zapytał się jeden z
nich.
- Moglibyście upewnić
się czy jedna z wiedźm nie przeżyła?
-Oczywiście już
bierzemy się do roboty.
Po rozmowie
wojowniczka udała się znowu przed kominek. Nie mogły opuścić ją myśli dawnych
czasów. Siedząc tak usłyszała płacz z sąsiedniej komnaty. Była to Momo,
czarodziejka od razu do niej pobiegła. Wchodząc do komnaty zauważyła płaczącą
córeczkę przez sen. Podeszła i usiadła na krańcu łóżka. Pogładziła ją po
zapłakanym policzku. Dziewczynka się ocknęła ujrzała wielkie wypełnione troską
oczy swojej przybranej mamy. Widok Kiamenity wystarczył żeby Momo przestała
płakać i usnęła jeszcze raz. Gdy dziewczynka już smacznie spała czarnowłosa
zdała sobie sprawę, że nie przez zły sen malutka płakała. Dostała wyrzutów
sumienia, że zlekceważyła Berartiego. Postanowiła wziąć się do garści. Zaczęła
przeszukiwać cały zamek żeby upewnić się czy nic nie zagraża życiu jej i
planecie. Nic nie znalazła, więc postanowiła wejść na trzecie piętro. Wchodząc
po schodach usłyszała rozbicie szklanko dzbanku. Będąc na górze zobaczyła na końcu korytarza
wysoką blondynkę, której włosy sięgały do ziemi, a grzywka zasłaniała oczy. Jej
usta były ubrudzone krwią. Była to ostatnia trzecia wiedźma, która spojrzała się
na wojowniczkę z szyderczym uśmieszkiem i zaczęła uciekać. Królowa pobiegła za
nią, wbiegając do jednej z komnat nie zauważyła jak zza rogu wyłania się
czarownica i jednym sprawnym ruchem podcina jej gardło. Kiamenita upadła na
podłogę, a wokół niej pojawiła się plama krwi sama czarno włosa skamlała
próbując coś powiedzieć. Wiedźma stała nad nią i patrzyła jej się głęboko w
oczy:
- To za moje
siostry, teraz idę zabić resztę twoich bliskich. - ze śmiechem powiedziała
plując na zwłoki.