Gdy Kiamenita
obudziła się musiała poukładać sobie wszystko w głowie zrobić mały harmonogram. Przemyśleć kilka spraw
które się wydarzyły. Idąc do zamku poczuła straszliwy ból głowy. Po chwili
upadła na ziemie, nie straciła przytomności tylko leżała nie mogąc się ruszyć.
Usłyszała idącą osobę zaczęła wołać:
-POMOCY, POMOCY,
POMOCY!
Postać coraz bardziej zbliżała się do
wojowniczki. Czarodziejka wiedziała, że osoba stoi za nią ale nie wiedziała kto
to. Leżała krótszą chwilę nie odzywając się. Postać pokazała się Kiamenicie.
Okazało się, że to od samego początku był Umierio. Spokojnie podniósł
wojowniczkę złapał rękoma jej głowę i zaczął powoli uciskać. Ból głowy miną a
czarodziejka mogła się ruszać:
-Dziękuje za pomoc
- Powiedziała czarodziejka.
-Nie ma za co -
Odpowiedział Umierio
-Przepraszam ale
spieszę się do zamku.
Kiamenita pobiegła
w stronę zamku będąc przed wejściem strażnicy zaczęli się pytać:
-Gdzie królowa była
całą noc? Niech królowa powie.
Strażnicy byli
bardzo ciekawi ale wojowniczka nic im nie odpowiedziała tylko weszła do środka.
Gdy była w zamku przywitała ją z uśmiechem na ustach Momo. Czarodziejka zaczęła
szukać króla bo miała do niego małą sprawę. Chciała zajrzeć do komnaty w której
spał lecz nie zajrzała bo wiedziała na pewno, że o tej porze dnia go tam nie
ma. Kiamenita przeszukała cały zamek nie była tylko w komnacie i na trzecim
piętrze bo nie chciała tam wchodzić. Coś tknęło wojowniczkę i poszła zobaczyć
do komnaty. Wchodząc do pomieszczenia upadła na kolana i zaczęła płakać. Płakała
bo ujrzała tam powieszonego Salchię na żyrandorze. Był nieżywy wisiał na nim a
w dłoni trzymał kartkę z listem. Czarodziejka wzięła ją i przeczytała z płaczem.
Droga Kiamenito!
Nie mogłem znieść tego całego
napięcia.
Wszyscy na planecie mówili że
jestem niedobrym władcą.
Ty byłaś i na pewno
będziesz dobrą królową.
Zrobiłaś tak dużo wybudowałaś miejsca pracy, rozdałaś
jedzenie.
Dzięki tobie ludzie są szczęśliwi,
nie mają żadnych
chorób, nie są biedni, żyją normalnie.
Ja byłem tylko piątym kołem u wozu beze mnie na pewno będzie żyło się lepiej.
Salchia
Kiamenita z płaczem pobiegła po mnichów. Mnisi
ściągnęli ciało i zanieśli do pokoju w którym wszyscy mogli opłakiwać i modlić
się. Ale przed zaniesieniem Salchia został przebrany w specjalną szatę.
Wojowniczka kazała przyjść wszystkim mieszkańcom przed pałac. Czarodziejka
wyszła i poinformowała o samobójstwie króla:
-Moi drodzy godzinę temu znalazłam nieżywego
króla w komnacie. Wasz król popełnił samobójstwo. - Powiedziała ludowi
zapłakana Kiamenita.
Ludzie zaczęli gadać i śmiać się po między
sobą. Wojowniczka wpadła w szał i zaczęła krzyczeć:
-JAK ŚMIECIE SIĘ ŚMIAĆ Z ŚMIERCI SALCHI. WIEM
NIE BYŁ IDEALNYM KRÓLEM ALE POWINNIŚCIE GO OPŁAKIWAĆ I MODLIĆ SIĘ ZA NIEGO. A
NIE TYLKO ŚMIAĆ I CIESZYĆ SIĘ Z JEGO ŚMIERCI.
Po tych słowach czarodziejka weszła do zamku i
zaczęła płakać. Mimo, że nie chciała się z nim żenić nie lubiła go za bardzo ale
i tak wiedziała, że nie może się śmiać. Kiamenita ubrała się w żałobną szatę i zaczęła
modlitwę. W następny dzień odbył się pogrzeb. Na pogrzeb przybyli wszyscy
ludzie z planety. Kiamenita płakała nie mogła znieść myśli że będzie sama rządzić
planetą. Po pogrzebie wojowniczka poszła do Umierio. Gdy była już blisko
usłyszała śmiech jakieś kobiety. Podszedł bliżej i podsłuchała ich rozmowę:
-Kiedy powiedz królowej. że z nią zrywasz dla
mnie - Powiedziała kobieta.
-Spokojnie wkrótce - Odpowiedział Umierio.
Po tych słowach wojowniczka podeszła do
chłopaka i zaczęła bić go bo buzi.
-POWIEDZ DLACZEGO MNIE ZDRADZASZ ALBO NIE MÓW I
NIGDY NIE POKAZUJ MI SIĘ NA OCZY! TYLE NIESZCZĘŚCIA W KILKA DNI! - Krzyknęła
Kiamenita.
Pobiegła z płaczem do zamku. Płakała kilka dobrych
godzin. Później postanowiła załatwić parę spraw. Poszła do magicznej krainy
przeprosić królową.
-Przepraszam cię z całego serca - rzekła
czarodziejka.
-Wybaczam ci nie miałyśmy się o co gniewać -
Odpowiedziała kobieta.
Wojowniczka pogodziła się z królową. Nie było
po między nimi żadnych sprzeczek. Lata mijały spokojnie Kiamenita miała już
szesnaście lat. Wychodząc rankiem na balkon zauważyła na niebie ogromną czarno złotą
chmurę która zaczęła się rozprzestrzeniać i grzmieć. Wojowniczce wydawało się
to podejrzane.