Kiaemnita spędziła
wieczór z Umiero nie mogła się z nim rozstać . Gdy wracała do pałacu zapomniała
o jednej rzeczy. Miała iść jeszcze do magicznej krainy zobaczyć czy wszystko w
porządku. Usłyszała płacz więc się odwróciła. Za nią stała mała rozpłakana
dziewczynka. Wojowniczka bez zastanowienia podeszła do dziewczynki i powiedziała:
-Co się stało
malutka? Gdzie twoja mama?
Dziewczynka nie
odpowiadała dlatego czarodziejka wzięła ja na ręce i potajemnie zaprowadziła do
komnaty w której miała spać. Posadziła ją na łóżko i wyszła. Wojowniczka poszła
do króla i powiedziała:
-Drogi chciałabym
mieć własną sypialnię .
-Dlaczego?- Spytał
Salchia.
-Bo u nas w
rodzinie dziewczyna może spać tylko wtedy z chłopakiem kiedy wezmą ślub.
-Dobrze wybierz
sobie jaka chcesz komnatę.
Wojowniczka
pobiegła po dziewczynkę i przeniosła ją do pierwszej komnaty jaka rzuciła jej
się w oczy. Później ją uspokoiła i zaczęła się pytać:
-Kochana jak masz
na imię?
-Momo-
odpowiedziała jej dziewczynka.
-A gdzie twoja
mamusia?
-Nie mam mamusi.
-Hym... A chciałabyś
zamieszkać ze mną.
-Tak.
Kiamenita wykąpała dziewczynkę
i założyła jej swoją nową koszulkę. Momo wyglądała naprawdę słodko.
Czarodziejka położyła ją na łóżko dziewczynka zasnęła a wojowniczka pobiegła do
kuchni.
W kuchni wszyscy
się na nią patrzyli ze zdziwieniem. Jeden kucharzy spytał:
-Co królowa robi?
-Jeszcze nie jestem
królową. A chce sobie zrobić kanapkę.
-Trzeba było powiedzieć
zrobiłbym nie wypada żebyś sobie sama robiła jedzenie.
-No i co z tego. Co
to za różnica czy robię sobie sama jedzenie czy ktoś mi robi.
Wojowniczka nie
słuchając nikogo zrobiła sobie kanapkę i poszła ją zjeść w spokoju. Przed snem
zajrzała jeszcze do Momo, Dziewczynka słodko spała. Czarodziejka delikatnie
położyła się obok jej. Rankiem wstała energicznie i pobiegła do jadalni Salchia już tam na nią czekał.
-Siadaj droga zaraz
podane będzie śniadanie.- Powiedział król.
-Dobrze.-Odpowiedziała
czarodziejka.
Wspólnie zjedli
śniadanie wojowniczka schowała trochę jedzenia i zaniosła je Momo. Kiedy weszła
do sypialni dziewczynka już nie spała z apetytem zjadła jedzenie. Później
Kiamenita kazała jej poczekać pół godziny a ona pójdzie do swojego domu po
ciuchy w których chodziła jak była w jej wieku. Gdy wróciła ubrała
dziewczynkę i poszła do króla.
-Mam pytanie kiedy
odbędzie się ślub?- Spytała się Kiamenita.
-To ty nie wiesz.
Ślub będzie dzisiaj o północy.- Odpowiedział Salchia.
-Co? dzisiaj ale,
ale ja nie mam sukni.
-Masz masz zajrzyj
do swoje garderoby.
Wojowniczka
pobiegła do garderoby na środku jej stał manekin ubrany w długą białą suknie
ślubną. O północy czarodziejka była przygotowana do ślubu. Była speszona bo w
tak młodym wieku musiała wziąć ślub. Do Kiamenity przyszedł jej ojciec i powiedział:
-Pięknie wyglądasz
córeczko.
wziął czarodziejkę za rękę i poszli na ślub.
Szli przez salą do kapłana, który miał udzielić ślubu. Po ślubie wojowniczka poszła spać bo była
bardzo zmęczona.
Ślubna suknia Kiamenity